Niewiele brakowało, a zaczęłaby tańczyć i klaskać w dłonie.
Usiadłam wygodniej na ławce i odetchnęłam z ulgą. Nie przeżyłabym kolejnego rozstania, zwłaszcza, że bardzo polubiłam Anetę. No i byłoby szkoda, gdyby tak świetnie opracowane przez nas techniki wspólnego ściągania poszły na marne.
- Trafiło na 2b.
- Wiesz już kogo do nas przenoszą?
Aneta wyciągnęła telefon z kieszeni.
- Dwie osoby. Chłopak i dziewczyna.
Kiwnęłam głową. Byłam bardzo ciekawa kogo nam przydzielili. Przez te kilka miesięcy nie bardzo zdążyłam się zżyć z resztą ludzi z kierunku. Dużo czasu poświęcałam nauce i Mikołajowi. Z jednej strony nie czułam potrzeby wpuszczania do mojego życia nowych osób, z drugiej nie chciałam, żeby Mikołaj czuł się zagrożony. Nowe otoczenie, interesujące indywidua - zawsze ktoś mógł mnie zachwycić. Teraz już wiedziałam, że mój ex nie przejmował się takimi głupstwami i lepiej ode mnie poznał przyszłe pokolenie weterynarzy. Zwłaszcza pewną studentkę z mojej grupy.
Anetę całkiem pochłonęły poszukiwania informacji na portalu społecznościowym na temat naszych nowych znajomych. Czekałam cierpliwie na wynik researchu.
- Ale nam się trafiło - obie oderwałyśmy wzrok od ekranu telefonu.
- Znasz ich? - Aneta utkwiła czujne spojrzenie w naszym koledze z grupy.
- Tego Damiana przelotnie, za to Laurę.. - uśmiechnął się znacząco.
Zrobiłam duże oczy widząc Józka tak rozmarzonego i spojrzałam na Anetę.
- Co z nią? - moja przyjaciółka była żądna wiedzy.
- Niemożliwe, że o niej nie słyszałyście!
- Jakoś nie bardzo. Więc? - dopytywałam nieco urażona.
Oczywiście zrobiło mi się głupio, że aż tak wykluczyłam się z życia uczelni. Żeby taki Józek wiedział więcej ode mnie na temat ploteczek, no naprawdę.
- Ta laska to ogień. Wszystko na swoim miejscu - zaczął kreślić w powietrzu dłońmi kobiecą sylwetkę. - Zdobyła już chyba połowę ludzi na roku! Ah, ci szczęśliwcy.
- Aha - skwitowałam. - Czyli puszczalska..
- O nie, nie, nie - Józek niemal się oburzył. - Ona jest prawdziwą łowczynią. Namierza cel i BUM. Jak jej ktoś wpadnie w oko to nie ma przebacz. Nawet dziewczyny! Ale zawsze kończy się na jednej nocy. Podobno Klara wpadła w prawdziwą obsesję na jej punkcie. Przez długi czas nie chciała dać Laurze spokoju, bo stwierdziła, że się zakochała i są dla siebie stworzone. Wszyscy byli co do tego sceptycznie nastawieni. Klara jest szurnięta i ma jakieś obłąkane spojrzenie. Ale Paweł twierdzi, że sam stracił głowę po ich nocnej przygodzie. Ta kobieta to petarda. Bawi się w BDSM i ma ciało gimnastyczki!
- No cóż.. to teraz będziemy żyć w centrum wydarzeń - stwierdziła Aneta i przewiesiła torbę przez ramię.
- Myślicie, że skoro teraz będziemy w jednej grupie to zwróci na mnie uwagę? - Józek unosił się nad ziemią.
Przebiegłam wzrokiem całą jego osobę i szczerze wątpiłam, żeby jakakolwiek dziewczyna marzyła o łóżkowych podbojach w wykonaniu Józka, ale nie odezwałam się, żeby nie sprawić mu przykrości. Aneta pokręciła tylko głową, stwierdziła, że:
- To są jakieś głupstwa - i kazała mu zająć się nauką, bo zbliżała się cała seria kolosów.
- Lepiej skup się na studiach - ofuknęła go na koniec.
Ruszyłyśmy w stronę automatów, żeby trochę się rozgrzać przed wyjściem na ziąb. Wrzuciłam monetę i wybrałam gorącą czekoladę.
- Teraz zamiast jednej zdziry będziemy miały w grupie dwie. Cudownie.
- Jak dla mnie to jakieś bajki. Józek nie jest wiarygodnym źródłem informacji. Przecież nie mogłyśmy przeoczyć takiej sensacji!
- Też tak uważam.
- Za ile zaczynamy? - przemieszałam czekoladę w kubku.
- 20 minut.
- Myślisz, że pojawią się już dzisiaj na zajęciach?
- Wątpię. Połowa roku nie jest nawet świadoma, że zlikwidowano jakąś grupę.
Mimo wszystko byłam trochę zawiedziona. Nie wierzyłam w cały ten stek bzdur, którym zaszczycił nas Józek. Żadna dziewczyna nie prowadziłaby takiego stylu życia. Tylko faceci są zdolni do przelotnych ekscesów miłosnych, płeć piękna jest na to zbyt wrażliwa. Poza tym na takich studiach? Tu nie ma czasu na przelotne romanse. A nawet jeżeli jest, to jeszcze nie spotkałam nikogo kto wzbudzałby pożądanie tak wielu osób. I to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Nie, to niedorzeczne.
Usiadłyśmy z Anetą przed salą ćwiczeniową i zaczęłyśmy powtarzać materiał na najbliższą wejściówkę.
Sytuacja z Martyną z poprzedniego dnia co prawda nie ułatwiła mi nauki ogromnego rozdziału na temat narządów wtrąconych w obieg krwi. Za każdym razem moje zdradzieckie myśli znajdowały odniesienia do pani i pana M. Szczyt głupich skojarzeń osiągnęłam przy historii cmentarzyska czerwonych krwinek.
Po tym zdaniu porzuciłam książkę z histologii i próbowałam przestać myśleć.
- .. tak to ta, która zaciągnęła do łóżka Pawła..
Podniosłam głowę znad notatek i spojrzałam na grupkę dziewczyn z mojej grupy. Ewelina, Klaudia i Iwona stały podenerwowane nieopodal i wyraźnie pod wpływem emocji nie potrafiły już zapanować nad wysokością głosu.
Twarz Iwony wyrażała niedowierzanie.
- Narobi zamieszania, mówię wam - stwierdziła Klaudia.
- W każdym razie ja nie będę ryzykować dobra swojego związku. Dopóki ona jest z nami w grupie, Daniel nie będzie przyjeżdżał po mnie na uczelnię.
Daniel na pewno umiera z rozpaczy, uśmiechnęłam się sama do siebie.
Przed salą zaczęło pojawiać się coraz więcej znajomych twarzy. Na widok Martyny wetknęłam nos w książkę i wyłączyłam zmysł słuchu, rezygnując tym samym z dalszego podsłuchiwania emocjonującej dyskusji trzech psiapsiółek.
Martyna nie zwróciła jednak na mnie uwagi. Zerknęłam na nią i kątem oka dostrzegłam, że jest cała spięta i podenerwowana. Pewnie bała się o swoją pozycję w grupie. Na jej miejsce miała wkroczyć większa gwiazda. I to z mocniejszą historią. Ona zaledwie mogła pochwalić się ukradzionym chłopakiem i jednorazowym zeszmaceniem. Owa Laura była obiektem pożądania szerszego grona i stanowiła nie lada zagrożenie dla reputacji Martyny.
Te wszystkie pogłoski nie dawały mi jednak spokoju. Przede wszystkim fakt, że nikt nie nazwał Laury puszczalską. Oni naprawdę uważali, że ona jest damską odmianą Casanovy.
Te wszystkie pogłoski nie dawały mi jednak spokoju. Przede wszystkim fakt, że nikt nie nazwał Laury puszczalską. Oni naprawdę uważali, że ona jest damską odmianą Casanovy.
Zanim doktor zjawił się, żeby wpuścić nas do sali wśród tłumu miłośników histologii dostrzegłam nieznaną sylwetkę. Smukły brunet opierał się o ścianę szepcząc coś pod nosem. Utkwił wzrok w swojej książce i powtarzał zawzięcie jakieś formułki. Aneta podchwyciła moje spojrzenie i dyskretnie szepnęła mi do ucha:
- To ten Damian.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Laury, ale w tej samej chwili do środka wkroczył prowadzący i wpuścił nas do sali.
Doktor Kolski podzielił nas na grupę A i B i zadał jedno krótkie pytanie opisowe. Szczęście znowu się do mnie uśmiechnęło i z radością dzieliłam się z kartką moją histologiczną wiedzą na temat grasicy. Dorzuciłam nawet kilka ciekawostek, a co mi tam!
Po kilkunastu minutach przestałam się łudzić, że Laura wkroczy spóźniona na zajęcia.
Damian sprawiał wrażenie lizusa i z pewnością był prymusem w poprzedniej grupie. Kiwał głową jak szalony potwierdzając każdą informację jaką podawał nam prowadzący i zapisywał przy tym skrupulatnie każde jego słowo. Nie wiem po co notował skoro już to wiedział. Momentami zaczynałam się martwić, że jak jeszcze raz zamacha tak entuzjastycznie głową to skręci kark, ale cały i zdrowy dotrwał do końca ćwiczeń.
- Coś czuję, że się nie polubimy - poinformowałam Anetę po wyjściu z sali.
- Prawie dostałam choroby lokomocyjnej od tego kręcenia głową.
W dobrych nastrojach doszłyśmy do prosektorium i..
I wtedy wszystko zrozumiałam.
W wejściu stała najpiękniejsza dziewczyna jaką w życiu widziałam. Obserwowała otoczenie pewnym wzrokiem i zdawała się nie zauważać tłumu gapiów, który stanął jak wryty na jej widok. Wpatrywaliśmy się bez tchu w nową koleżankę i chyba oczekiwaliśmy jakiegoś znaku z niebios, który nie miał zamiaru się pojawić.
Te wszystkie opowieści były niczym w porównaniu z rzeczywistością. Prawy bok głowy miała starannie wygolony, a kręcone włosy przerzuciła na lewe ramię. Można było zatopić się w ciemnym spojrzeniu jej oczu. Była niesamowicie proporcjonalnie zbudowana i kusiła każdym gestem.
Te wszystkie opowieści były niczym w porównaniu z rzeczywistością. Prawy bok głowy miała starannie wygolony, a kręcone włosy przerzuciła na lewe ramię. Można było zatopić się w ciemnym spojrzeniu jej oczu. Była niesamowicie proporcjonalnie zbudowana i kusiła każdym gestem.
To musiała być Laura.
Damian minął ją w drzwiach, nie zaszczycając jej nawet krótkim spojrzeniem.
Na ten widok otrząsnęłam się z letargu i pokręciłam głową myśląc o moim głupim zachowaniu. Przechodząc koło niej uśmiechnęłam się przepraszająco, a ona odwzajemniła mi się tym samym i gdy zobaczyłam dołeczki pojawiające się na jej policzkach, spuściłam wzrok.
Nie wydawała się skrępowana całą tą dziwną sytuacją.
- Wow - Aneta weszła za mną do szatni i wyciągnęła fartuch z torby.
- Wow - zgodziłam się z nią.
Laura miała w sobie coś. Jakąś charyzmę. To chwilowe spotkanie naszych oczu sprawiło, że poczułam do niej ogromny szacunek. I jakby uległość.
Gdyby Mikołaj zostawił mnie dla niej, byłabym w stanie to zrozumieć. Zaakceptować. Chyba nawet nie byłabym zła. Ta dziewczyna faktycznie mogła mieć każdego, bez względu na płeć, wiek, rasę czy przekonania.
- Teraz rozumiem skąd ten cały szał - Aneta widocznie myślała o tym samym co ja. - Sama dałabym się jej przelecieć.
Pacnęłam ją w ramię.
- No co? - potarła rękę.
Wszyscy zajęli swoje miejsca i byłam pewna, że czekali na wejście Laury zapominając kompletnie o prowadzącej ćwiczenia. Dziewczyny spoglądały po sobie z niepokojem, a faceci puszczali do siebie oczko i pokazywali znaki, które nie pozostawiały wiele miejsca dla wyobraźni.
- Mówiłem, że ona jest RUCHEJBYL - Józek nachylił się do naszego stolika z miną napalonego szympansa.
Prawie oplułam go parskając śmiechem. Tak swawolny język i angielskie wtręty bardzo kłóciły się z wyglądem mnicha.
- Ta szopka się prędko nie skończy - Aneta spojrzała niechętnie na Józka.
Razem z Kamilem i Norbertem zachowywali się jak trzy małpiszony. Kiedy Laura usiadła przy ostatnim stoliku sytuacja stała się tak żenująca, że nie wiem jak udawało jej się to znosić. Jeszcze moment, a napalone byczki zaczęłyby prezentować ochłapy, które miały być imitacją bicepsów.
Atmosferę rozładowało wejście prowadzącej, która po sprawdzeniu obecności zrobiła nam krótki wstęp teoretyczny (po którym prawie rozsadziło nam głowy od nadmiaru wiedzy).
- Teraz pouczcie się do części praktycznej - zostawiła nas samych sobie.
Aneta wyciągnęła notatki i otworzyła zeszyt na stronie, na której zapisywała swoje wątpliwości.
- Mam problem z musculus teres minor. Wydaje mi się, że na każdych zajęciach pokazuję go w innym miejscu.
Spojrzałam na łapę leżącą na stole.
- Patrz. To ten tutaj.
- Jesteś pewna?
- Jasne - potwierdziłam z przekonaniem. - Stuprocentowo.
- To teraz naczynia. Mam problem z tymi odgałęzieniami.
Sama nie byłam mistrzynią, jeżeli o naczynia chodziło, więc prześledziłyśmy najpierw cały przebieg w atlasie zanim przeniosłyśmy się na preparat. W końcu okazało się, że obie widzimy co innego i każda z nas ma inne zdanie na temat nazwy żyły, którą trzymałam w ręce.
- To bez sensu - spojrzałam bezradnie na niebieską rurkę, którą miałam w dłoni.
- Nieprawda. To bardzo proste - usłyszałam obcy głos przy uchu i poczułam woń delikatnych perfum.
Czyjeś palce przejechały delikatnie po skraju mojej dłoni i ujęły naczynie. Gęsia skórka od razu pojawiła się na moim przedramieniu, ale na całe szczęście połowę zakrywały te nieszczęsne, za krótkie rękawy fartucha.
Spojrzałam niepewnie na Laurę, która uśmiechała się przyjacielsko.
- Patrzcie, tutaj biegnie główna żyła - vena axillaris. Jej pierwsze odgałęzienie to vena circumflexa humeri caudalis. Vena profunda brachii biegnie do wewnątrz. Więc ta tutaj to?
- Vena bicipitalis - stwierdziła Aneta niechętnie. - Czyli miałaś rację - poklepała mnie po ramieniu.
- No tak - wybąkałam.
- Dzięki za pomoc - moja koleżanka zdjęła rękawiczkę z dłoni i podała ją Laurze - Jestem Aneta, a to Aimée.
- Laura - brunetka przeniosła wzrok z Anety na mnie.
Skinęłam grzecznie głową i odwróciłam wzrok czując, że moja twarz przybiera kolor buraka.
- Ciekawe imię - Laura nie zamierzała odpuszczać.
- Moja mama jest artystką - powiedziałam przebiegając palcami po mięśniach i naczyniach leżącej przede mną łapy. - Tłumaczyła, że to imię nastrajało ją pozytywnymi wibracjami jak była w ciąży. Dlatego postanowiła mnie tak nazwać.
- To francuskie imię, prawda?
- Tak - przeniosłam na nią wzrok.
- Dobrze kochani! Kończymy! Raz, raz, bo mi przerwa obiadowa minie! Ejmi*, pospiesz się! - prowadząca spojrzała na mnie ponaglająco.
Aneta zaczęła się śmiać i zarobiła za to kopniaka w kostkę.
- Bardzo zabawne - pokazałam jej język.
______________________________
* Imię Aimée wymawia się poprawnie Eme
______________________________
* Imię Aimée wymawia się poprawnie Eme
aaaa <3 Pomysł z umieszczeniem Laury w tej samej grupie cudowny! Muszę przyznać, teraz jeszcze bardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTo jak opisują Laurę nieco mnie zdziwiło. Zazwyczaj każdy uznałby ją za puszczalską, a tutaj aż czuć bijący od wszystkich szacunek nad jej osobą! L. wydaję się również bardzo inteligentna.
Wychodzę już, ale w autobusie biorę się za kolejny rozdział <3
Dzięki temu cała historia wydaje mi się bardziej spójna i pociągająca. Szczerze mówiąc nakreśliłam naprawdę niezły plan akcji, ale boję się, że prędzej czy później to skopię, bo już widzę, że trochę się łamię.
UsuńTak, Laura jest chodzącą legendą i wzbudza całą sobą respekt innych osób.
Właśnie zastanawiałam się o jaki rozdział ci chodzi, ale widzę, że na dole już się wszystko wyjaśniło :P Powiem tak: rozdział jest już prawie dokończony! W zasadzie zostały mi do opisania dwie, trzy sceny. Więc już naprawdę na finiszu, ale nie było tu nikogo i stwierdziłam, że skoro i tak nikt nie czeka na ciąg dalszy to mogę sobie pozwolić na przerwę i dopracowywanie, choć szczerze mówiąc wydaje mi się, że w porównaniu z pierwszymi rozdziałami, te wypadają kiepsko.
Miło mi, że się pojawiłaś i zostawiłaś po sobie ślad! :)
no nie wierzę tak się wkręciłam w Aimee i Laurę, że wymyśliłam sobie piąty rozdział, którego jeszcze nie ma haha :D ehh jestem załamana, bo już miałam wizję czytania mojeggo wyimaginowanego rozdziału:( No nic, pozostaje mi czekać :(
OdpowiedzUsuńWprowadzenie Laury jest o wiele ciekawsze niż w poprzedniej wersji. Przedstawienie jej jako femme fatale też jest czymś niespotykanym, chociaż ten wątek z BDSM za bardzo zalatuje Greyem przez co mam do tego sceptyczne nastawienie. Ale pożyjemy zobaczymy.
OdpowiedzUsuńPS. Biseksualna i polskie społeczeństwo nie jest oburzone? :O
Właśnie dlatego zmieniłam tę wersję :P Wydaje mi się, że teraz jest bardziej naturalnie i spójnie. Jeżeli chodzi o wątek BDSM to po prostu chciałam wyolbrzymić plotki na temat Laury, miało to mieć raczej zabarwienie humorystyczne. Laski bi mają łatwiej niż faceci bi. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że są postrzegane jako bardziej interesująca zdobycz (bynajmniej z moich doświadczeń :P).
UsuńDzięki za komentarz!